W tym roku (2020) minęła 30 rocznica przywrócenia do życia zegara astronomicznego w Bazylice Mariackiej. Chociaż wciąż trwają prace rekonstrukcyjne, już dziś stanowi on żywy dowód na świetność średniowiecznej wiedzy, która do tej części Europy przez czas i przestrzeń dotarła wprost ze starożytności. Gdański zegar jest dalekim echem jednego z największych osiągnięć ludzkości, „komputera” z Antykithiry. Warto jednak zacząć od dziejów samego zegara.
Początki gdańskiego zegara
Jeszcze w czasie trwania wojny trzynastoletniej we wschodzącym ku wielkości Gdańsku postanowiono zamówić zegar u mistrza Hansa Duringera. Pochodził najpewniej z Torunia, choć niektórzy jego korzeni szukają w Norymberdze. Za wykonanie dzieła zegarmistrz miał otrzymać 477 grzywien i dom przy ul. św. Ducha, w miejscu gdzie dziś znajduje się Kaplica Królewska.
Sześć lat po zawarciu umowy, w roku 1470 zegar astronomiczny był już gotowy. Wtedy bowiem Duringer podjął się kolejnego zlecenia, czyli konstrukcji zegara na zewnątrz Bazyliki Mariackiej za sumę 1600 grzywien. Zegarmistrzowi temu przypisuje się także autorstwo zegarów astronomicznych w Rostocku, Jenie i Grossenhain nieopodal Drezna. Bez wątpienia jednak gdańskie dzieło jest najciekawsze, ponieważ to co w nim przetrwało, zachowało się w czysto gotyckiej formie.
Z rachunków gdańskiego archiwum wiadomo, że regulacją i obsługą zegara zajmował się wyznaczony urzędnik, który co kwartał sprawdzał czy nie spieszy się on albo nie spóźnia. Tak czyniono do roku 1553. Wtedy ta zbyt kosztowna usługa zniknęła z listy miejskich wydatków i zapewne wtedy zegar zamarł na kilka stuleci.
Mimo podejmowanych od czasu do czasu inicjatyw naprawy maszynerii aż do współczesności nie podjęto się jego rekonstrukcji. Popadał on w ruinę, zwłaszcza mechanizm, z którego jeszcze przed wojną pozostało tylko kilka luźnych kół zębatych. Nim w 1945 do Gdańska dotarł niszczycielski front, zegar rozebrano i po sporządzeniu dokumentacji ewakuowano do wsi Lichnowy na Żuławach.
Zegar wraca do życia
Mogłoby się wydawać, że to koniec historii tego arcydzieła. Zniszczony przez czas, rozebrany na potrzeby ewakuacji zniknął z wnętrza Bazyliki Mariackiej, a pozostałe, zapomniane części spoczywały bądź to w samym kościele, bądź w składnicy konserwatorskiej.
Odmianę przyniósł rok 1983. Wtedy to, z inicjatywy dr. inż. Andrzeja Januszajtisa powstał zespół pasjonatów, który za cel postawił sobie przywrócenie zegara do świetności. Zinwentaryzowano zachowane części i rozpoczęto studia nad tego typu zegarami w Europie. Zachowało się 80% desek fasady zegara, tarcze i pewna część zapisów historycznych oraz dokumentacyjnych. Rekonstrukcja największego zegara astronomicznego swoich czasów była możliwa!
„Szafa” zegara została ustawiona na miejscu w 1987, następnie dodano oczyszczone planetarium, znaki zodiaku, wskazówki i tarczę faz księżyca. Najwięcej problemów nastręczała rekonstrukcja mechanizmu, który nie zachował się, brakowało także dokumentacji. Postanowiono odtworzyć właściwy dla czasów powstania dzieła mechanizm kolebnikowy, osobno dla różnych części zegara, napędzający m.in. teatr figur czy tarczę faz księżyca.
Po ukończeniu kluczowych prac, zegar ożył 27 kwietnia 1990 roku po 437 latach milczenia.
O tym opowie przewodnik
Dziś, na szczycie konstrukcji Ewa niestrudzenie wybija kwadranse, a Adam godziny. W południe na dwóch altanach pojawiają się ewangeliści oraz apostołowie, za którymi podąża śmierć. Zegar pokazuje nie tylko godziny, ale też pozycje słońca i księżyca na tle gwiazdozbiorów, a także fazy księżyca. Kalendarium, wieczny kalendarz, wyznacza daty, dni tygodnia oraz ważne święta.
Zegar jest nie tylko obowiązkową pozycją zwiedzania Gdańska z przewodnikiem, ale też świadectwem ciągłości cywilizacji. Wiedza w nim zawarta nie wzięła się przecież wyłącznie z geniuszu mistrza Duringera.
Wgłąb dziejów
Konstrukcje tego typu znane są w Europie przynajmniej od początku XIV wieku. Od Włoch po Szwecję znajdziemy ich dziesiątki, może setki. Najsłynniejszymi z najwcześniejszych są znane z licznych opisów zegary Ryszarda z Wallingfort w angielskim St. Albans oraz dzieło Jana z Dondi w Padwie. Oba, podobnie jak zegar gdański, swymi mechanizmami naśladowały ruchy ciał niebieskich.
Wiedza i technika pozwalająca budować tak zaawansowane urządzenia dotarła do średniowiecznej Europy głównie ze świata arabskiego, który zachował wiele ze starożytności i pod względem nauki górował nad naszym kontynentem. Leonardo da Vinci świata muzułmańskiego, Al-Dżazari, obok wielu innych zaawansowanych konstrukcji opisał wspaniały mechanizm astronomiczny już w XII wieku.
Arabscy uczeni także byli pośrednikami. Sami bowiem kontynuowali osiągnięcia starożytnych Rzymian i Greków, choć Rzymianie wystąpili tu raczej w roli niszczycieli. W drodze do imperium podbijali oni kolejne państwa greckie. Cenili ich wiedzę, stąd chętnie sprowadzali do swoich rzymskich rezydencji nauczycieli z Hellady, a do swoich kolekcji urządzania przez nich budowane.
Ślad Arystotelesa
Niestety, rozproszenie wiedzy spowodowało, że greckie mechanizmy stawały się już tylko ciekawostkami, czego co światlejsi Rzymianie mieli świadomość. W dziele Cycerona De re publica znajduje się opis takich konstrukcji, jakoby autorstwa samego Archimedesa, którą do Rzymu przywiózł konsul Marcus Claudius Marcellus:
[…] jest jeszcze jedna, bardziej elegancka w formie, lepiej znana, stworzona przez tegoż Archimedesa, ofiarowana przez Marcellusa Świątyni Cnoty w Rzymie. Gdy tylko Gallus zaczął wyjaśniać, z pomocą swojej wyrafinowanej wiedzy, konstrukcję machiny, poczułem że sycylijski geometra (Archimedes – przyp JC) posiadł geniusz ponad wszystko, co wiemy o naturze […]
[…] umieścił na jej powierzchni gwiazdy, które pojawiają się na niebie […] sfera pokazuje ruchy słońca i księżyca, i pięciu planet lub wędrujących gwiazd […] Gdy Gallus poruszał sferą, ukazywała ona wzajemne położenie słońca i księżyca […] tak samo pokazywała zaćmienie słońca, jak księżyca wchodzącego w cień ziemi […]
Czy sam wielki Archimedes skonstruował to urządzenie, nie wiemy. Wiemy jednak, że jemu współcześni zbudowali wiedzę tak zaawansowaną, że doścignęli ich uczeni dopiero 1500 lat później. Urządzenia opisane przez Cycerona nie przetrwały, ale przypadek pozwolił dowieść, że istniały naprawdę.
Mechanizm z Antykithiry
W 1900 roku u brzegów greckiej wyspy Antykithira odnaleziono wrak starożytnego statku, a wokół mnóstwo cennych dla miłośników historii skarbów. Znaleziono też tajemniczy obiekt, który początkowo nie wzbudził wielkiego zainteresowania. Wkrótce jednak zauważono, że składa się on z kół zębatych. To niezwykłe spostrzeżenie skłoniło wielu uczonych kilku pokoleń do dociekliwych badań nad mechanizmem.
Wiemy dziś, że ów mechanizm, pokazujący wschody i zachody ważniejszych ciał niebieskich, zawierający kalendarz uwzględniający lata przestępne czy nierównomierny ruch księżyca po nieboskłonie można bez przesady nazwać „starożytnym komputerem”.
To właśnie od tego mechanicznego kalkulatora albo bardzo bliskiemu mu w czasie wywodzi się cała rodzina podobnych maszyn budowanych przez wieki na świecie. Z ducha starożytnej nauki wywodzi się więc także gdański zegar astronomiczny. To jest ślad Archimedesa nad Motławą.